Jak łączyć talenty pisząc i mówiąc o technologiach, Apple i… kawie? - rozmowa z Krzysztofem Kołaczem (2024)

Jak łączyć talenty pisząc i mówiąc o technologiach, Apple i… kawie? - rozmowa z Krzysztofem Kołaczem (1)

Chcesz dowiedzieć się więcej o pracy twórcy treści technologicznych?

Interesujesz się technologią i gadżetami Apple?

Lubisz biegać i marzysz o pokonaniu maratonu?

Chciałbyś zacząć pisać bloga lub nagrywać podcast?

Szukasz inspiracji do zmiany swojego życia?

Moim gościem jest Krzysztof Kołacz - podcaster, voice marketer, dziennikarz technologiczny, biegacz i miłośnik kawy, ktory od lat zajmuje się marką Apple, ucząc jak wykorzystywać technologię, aby służyła nam wszystkim.

R: Dawno nie rozmawialiśmy,dużo się zmieniło pewnie w Twoim życiu. Czym się obecnie zajmujesz?

K: Jestem aktualnie przedsiębiorcą, który efektywnie wykorzystuje swoje talentyw wielu różnych dziedzinach. Lubię tak sobie mówić, bo jest to najbardziej zgodne z prawdą.Ktoś powiedziałby, że zajmuję się łączeniem kropek. Mówię, że uważność jest dla mnie najważniejsza.Że ta uważność pozwala mi wykorzystywać rzeczy i okazje, na które w życiu trafiam.Mam podcast technologiczno - lifestyle'owy, od 2017 roku. Nazywa się „Bo czemu nie”Staram się w nim pokazywać, jak korzystać z technologii tak, aby nam służyły,a nie żebyśmy to my służyli im.W moim drugim podcaście, bo mam też drugi podcast teraz, o kawie. Mówię o kawach z segmentu speciality, o świecie kawy speciality, wysokiej jakości.Bo z tą kawą jestem związany od lat ośmiu.Ale nazywa się „Kawa Bo czemu nie”Tak wymyśliłem, jak zakładałem pierwszy podcast, że ta nazwa Bo czemu niejest na tyle plastyczna, że mogę do przodu doklejać w sumie co chcę.

Także prowadzę dwa podcasty. Jeden o technologii, drugi o kawie.Bardzo fajny jest to eksperyment, taki też myślowy dla mnie, dlatego żez takim założeniem, kiedy otwierałem teraz ten drugi podcast w tym roku właśniepoświęcony kawie, to było to, żeby robić to najbardziej prosto jak się da. Więc korzystam z Spreakera, gdzie sobie tam uploaduję odcinki,przeciągając je po prostu na okienko.Nie mam żadnych skomplikowanych swoich serwerów dohostingu swojego, tak jak w przypadku pierwszego podcastu, czy skomplikowanychstatystyk, właśnie po to, żeby dać głowie taką możliwość sprawdzenia.

Jakbym dziś, wiedząc to wszystko i mając to doświadczenie, które zebrałem od2017 roku, zaczynał od zera, to co bym zrobił inaczej?

No między innymi to, że zaczynałbym najprościej jak się da, a nie najtrudniej jak sięda, tak jak robiłem w 2017 roku.

Oprócz tego też montuję podcasty i pomagam firmomwdrażać strategie podcastingowe w ichstrukturach, w ich marketingu. Szkolę również z podcastów. A od 14 lat, co nie jest tajemnicą, zajmuję się marką Apple.Częściowo również zawodowo obecnie.Zdarza mi się też zaprojektować jakiś logotyp, czy identyfikację wizualną, albozłożyć e-booka.

Dlaczego?

No dlatego, że te wszystkie talenty gdzieś na przestrzenimojego, jeszcze myślę nadal młodego, trochę po 30 życia sięprzewinęły i uparłem się, żeby to wszystko połączyć.Myślę, że to całkiem fajnie wyszło.Część rzeczy robimy podobnie.

R: Chciałem Cię zapytać, czy ty pracujeszteraz całkowicie zdalnie, czy masz jakoś stałe zajęcie w miejscu,gdzieś tam chodzisz do pracy?

K: Chodzić do pracy raczej jest mi już obco od dobrych dwóch lat,tak na sto procent. Dlatego, że zupełnie pracuję zdalnie, a w ogólepracuję zdalnie od czterech lat, już można powiedzieć.Także ten etat jest już za mną od 24 miesięcy.Natomiast filozofia pracy zdalnej była mi od zawsze bliska i to była takawalka, zanim przeszedłem na swoje, o to, żeby dać głowie zgodę na to, żetak naprawdę już nie muszę i że mogę spróbować, mogę przejść na swoje.

I dopiero kiedy udało się mentalnie tę zgodę dać samemu sobie,no to tak naprawdę można powiedzieć, że sporo odżyłem, bo rzeczywiścielubię pracować zdalnie, lubię pracować skądkolwiek, a obecnie jakbymieszkamy w Krakowie, ale też staram się na wszelkiego rodzajuzagraniczne wypady, zabierać ze sobą jakąś część pracy,czy to nagrywanie podcastu, czy w ogóle kwestie biznesowe.

Najprościej jak się da, też biorąc iPada. Lubię mówić, żeiPad jest moim takim mobilnym komputerem, zresztą tak jest od zawsze i to sięnie zmieniło też od naszej ostatniej rozmowy.

R: Gdzie ostatnio podróżowałeś i pracowałeś zdalnie?Z jakich miejsc?

K:Tak wiesz, nie chcę wymieniać wszystkich, bo to też nie o to chodzi, nie mamprzekonania, że to jest wartość dodana dla słuchaczy, natomiast z takichwiększych to dwa lata temu byliśmy z żoną na tak zwanym Work Nationw Indonezji, rok temu w Nowym Jorku, gdzie jakby przez dłuższy czas, może z okresumiesiąca pracowałem stamtąd, nagrywałem stamtąd i zupełniew stu procentach udało się to realizować tak samo jak w Polsce.

R: Na Bali?

K: Na Bali, tak, zwłaszcza na Bali, bo mogłoby się to wydawać właśnie dziwne.No w Nowym Jorku dosyć oczywiste, ale rzeczywiście dużo ludzi się dziwi.Żeby dać też tło tej historiimoja żona tam robiła taki kurs nauczycielki jogiprzez trzy tygodnie z czterech, które tam byliśmy i ku mojemu zaskoczeniupośrodku pól ryżowych, bo tam tych pól ryżowych jest bardzo dużo,stał budynek postawiony na takich bambusowych balach.

W tym budynku okazało się, że jest przestrzeńco-workingowa, gdzie można przyjść i popracować.No więc też tak zrobiłem raz, drugi, trzeci, aż w końcu się okazało, żew tym samym budynku, pośrodku niczego tak naprawdę, gdzieś w dalekiej Indonezjijest też studio podcastowe, które ma zaklepane rezerwacje na dwa tygodnie do przodu,a na jego drzwiach wisi tablet z możliwością wpisania się do Google Kalendarza,który tymi rezerwacjami zarządzał.Także dosyć surrealistyczny obrazek, że pośrodku niczego stoi co-working jeszcze ze studiem podcastowym i to nie studiem typu jeden mikrofon,tylko profesjonalnie wygłuszonym studiem z konsolą i kilkoma kabinami do nagrywek.

Jak łączyć talenty pisząc i mówiąc o technologiach, Apple i… kawie? - rozmowa z Krzysztofem Kołaczem (2)

I tam naprawdę nomadzi z całego świata ludzie żyjący w podróżyrealizowali przeróżne formaty od vlogów, przez podcasty, po rolki na TikToka czy Instagrama.Przeróżne rzeczy i to było coś niezwykłego, że właśnie zobaczyć też, że też Bali jest na takich ludzi gotowe.Nie bez przyczyny mówi się, że to jest mekka cyfrowych nomadów. Oczywiście ma to też swoje ciemne strony, ale dało się zdecydowanie.Dużo prościej niż człowiek mógłby zakładać, kiedy tam pierwszy raz w życiu leciał.

R: Właśnie opisałeś mój mokry sen podcastera, twórcy internetowego, pracującego zdalnie.Coś niesamowitego.Można cię nazwać cyfrowym nomadą?

K: Wiesz co, myślę, że nie, ponieważ ja staram się tego nie robić. Kiedy stoczy się kilkadziesiąt rozmów z prawdziwymi cyfrowymi nomadami, zarazpowiem przez co rozumiem, z całego świata, czyli ludźmi, którzy tak naprawdęnie mają domu, żadnego domu.Ich cały dobytek to jest plecak i pogada się z tymi ludźmi o ich filozofii życia,o tym co tak naprawdę dla nich to znaczy i czym dla nich jest cyfrowy nomadyzm.I usłyszy się, że to jest tak naprawdępermanentna wolność, taka wolność od miejsca i jakiegokolwiek „muszę”. No to człowiekowi schodzi z głowy to takie definiowanie się poprzez modne nagłówkiw polskich portalach typu Business Insider, że „został cyfrowym nomadą i wyjechałdo Londynu popracować tydzień”.To absolutnie nie ma nic wspólnego z tymi ludźmi, o których pytasz.Także nie, ja się absolutnie nie nazywam cyfrowym nomadą.

Jak łączyć talenty pisząc i mówiąc o technologiach, Apple i… kawie? - rozmowa z Krzysztofem Kołaczem (3)

R: Rozumiem, że parę osób odrzucił albo ich styl życia, albo poglądy.Ja też miałem takie wrażenie, kiedy byłem w hostelu Polako w Trebinjew Republice Serbskiej Bośni i Hercegowiny kilka lat temu, kiedy właśniepracowałem zdalnie tam i nagrywałem podcasty.

K: W Ubud w Indonezji spotkałem człowieka, który chodził boso, zawszena biało ubrany, zawsze ze swoim 12-calowym iPadem. Siedział godzinamiw tym samym miejscu, gadał perfekcyjnym angielskimz jakimiś ludźmi o inwestycjach. I to mnie tak zdziwiło, bo wiesz, mówi się, że nie szata zdobi człowieka.Zresztą to jest w stu procentach prawda i mam na to wiele przykładów z życia.Ludzi, którzy byli, nie bogaci tylko naprawdę majętnii absolutnie nie dało się tego po nich ocenić, patrząc na fasadę.I ten człowiek okazało się, że był miliarderemi to wielokrotnym miliarderem, bo udało mi się z nim porozmawiać,który po prostu wybrał sobie takie życie w ramach wolności finansowej,które jest tułaczką po świecie, ale nadal pracuje, bo lubi to robić.

R: Stać go.

K: Tak, dokładnie tak. Zajmuje się jakimiś funduszami hedgingowymi. Natomiast był bardzo otwartą osobą, która, swoim zachowaniem nie zdradzała absolutnie tego życia, które tak naprawdęmógłby wieść, a intencjonalnie wybrał coś innego.

R: Przypomniałaś mi historię z dokumentu Marka Kamińskiego.Dokument chyba się nazywa „Camino”.Marek Kamiński jest znany ze zdobycia obu biegunów w ciągu jednego roku,z Melą też zdobył biegun.

To jest człowiek, który lubi takie ostre,hardkorowe wyzwania, chociażby kajakiem wzdłuż Wisły. Poszedł pieszo z namiotem z Polski, aż do Santiago de Compostela.Taką pielgrzymkę osobistą sobie zrobił przez całą Europę, pieszo.I pamiętam, że trafiłem na fragment, gdzie Marek wszedł do jakiegoś sklepuna terenie Francji, w małym miasteczku i wdał się w rozmowę z ludźmi, którzy zapytali, gdzie idzie, a on taki obdarty,zmęczony naprawdę kiepsko wyglądał, jak tułacz,włóczykij, jak to się kiedyś nazywało. Brudny, niewyspany, to nie było lato,więc zmarznięty szedł z tym plecakiem do tego sklepu kupić jakieś jedzeniei wdał się w rozmowę z sprzedawcą i ten sprzedawca mówi,

  • Gdzie idziesz i skąd jesteś?

  • Idę z Polski na pielgrzymkę do Camino.

  • Musi pan być bardzo bogaty! - odpowiedział Francuz.

Patrząc na niego, tak jak wyglądał, brzmiało to absurdalnie,ale była w tym prawda, stać go było.Czyli to, co ty powiedziałeś, stać tego miliardera na to, żeby tak żyć.

K: Tak, no jest to oczywiście prawda i o której się za rzadko mówi, to jest fakt. Natomiast też znam masę takich par, które zaczęły robić kanały na YouTubiei teraz oczywiście jest to ich biznes i też jakby mają adekwatne do tego zarobki.No właśnie podróżując np. campervanem.Znam taką parę, świetny kanał na YouTubie, też mogę gorąco zarekomendować. Kanał nazywa się Anitawu: https://www.youtube.com/@anitawu

Świetny kanał, tam właśnie ze swoim mężem przeprowadzili się,porzucili mieszkanie, które mieli w Chicago, sprzedali jei przeprowadzili się do autobusu szkolnego, który kupili za całe oszczędności życiai który przerobili na swój dom i tym autobusem podróżują sobie po całej Ameryce. To jest tak naprawdę ich dom, który ma 10 metrów kwadratowych.Polacy, świetnie osadzeni, tak też emocjonalnie, bardzo skromne osoby,a też pokazujące na tym kanale, co to znaczy intencjonalnie wybrać jakąś drogę życiai też jakie są na tej drodze etapy, także te złe etapy,kiedy się zastanawiasz, co ty do cholery zrobiłeś.Także bywa różnie, Radek, bywa różnie.

R: Czego nie widzisz pięknego w tym zjawisku cyfrowego nomadyzmu?

K: Myślę, że do tego trzeba mieć bardzo mocną psychikę, bardzo mocną głowę.I tak naprawdę osoby, które lubią wygodę, które lubią czystość,taką czystość w rozumieniu europejskim. Ciepła woda, łazienka, wyjście na basen,tylko basen w rozumieniu europejskim.Sanitarność.Tak, sanitarność. To się nie odnajdą absolutnie w tym świecie.Ja kiedyś byłem osobą bardzo pedantyczną.To wynikało z wielu rzeczy, które też przerabiałem na terapii. Natomiast takie osoby mają bardzo pod górkę.Natomiast jest to też szkoła życia i rzeczywiście niekoniecznie musi to być głęboka dżunglaz tygrysami, bo dla niektórych głęboką dżunglą z tygrysami będzie to,że nie mogą wziąć codziennie prysznica.Dla niektórych osób to będzie nie do przejścia.

Reszta to jest kwestia spotkania ludzi, których zawsze spotkasz na swojej drodzei pogadania z nimi.No i te rzeczy takie z pogranicza, że jest mi...Nie, nie dospałem, dospałem, nie mam na hostel, mam na hostel. To wszystko da się sobie wytłumaczyć słuchając historii innych.Natomiast są takie rzeczy właśnie, które mamy szczepione tym europejskim życiem,z których jest łatwo pozornie zrezygnować.A tak naprawdę jest to cholernie trudne dla wielu osób.

R: Wydaje mi się, że to pasuje do momentu, w jakim jesteś w danym momencie życia.Po prostu to się zmienia.Ja miałem potrzebę podróżowania, więc sobie pojechałem w Ukrainę. Mieszkałem w Kijowie, pracowałem potem w Bośni, na Węgrzechi zobaczyłem, że właśnie po jakimś czasie po prostu przyzwyczajasz się,już masz dość tego miejsca, chcesz znowu zmienić,albo potrzebujesz takiego domu, takiego właśnie domu spokoju i czystości.Dobra, a powiedz mi, jak u ciebie jest z podcastem teraz?Bo ja mam coś takiego, że mam tematy, które przychodzą mi do Podcastu Lepiej Teraz fazami.Mam fazę na podróże, na chodzenie, na pracę zdalną, na stoicyzm itd.

Jak u Ciebie teraz jest z tematyką ostatnio w twoim podcaścieBo Czemu Nie?

K: Jeżeli chodzi o pierwotny podcast, to on jakby wyrósł od tego,że rozmawiałem tam z gośćmi i sam opowiadałem głównie o Apple tylko. W tym momencie, kiedy zdecydowałem się dwa lata temu na stworzenie misji podcastu,żeby tłumaczyć ludziom, jak korzystać z technologii szeroko rozumianej,aby służyła nam, a nie my jej, to to się rozszerzyło.I bardzo dobrze, że tak się stało.Dlatego, że teraz bardziej staram się mówić, jak ja wykorzystuję ten czy inny ekosystemnp. w moim workflow produkcyjnym, czy w moim workflow życiowym,w zarządzaniu finansami, czy w głupim zapisywaniu sobie cytatów z książek.

I widzę, że to są treści, które naprawdę o wiele lepiej się niosąniż dlaczego robię to na iPadzie czy na iPhonie.Tak że skręciłem w tym kierunku i nie żałuję tego.A ogólnie jak jest z podcastem, to jest myślę Radek na tyle dobrze,że gdyby mi ktoś pięć lat temu powiedział, że będę w tym miejscu jako podcaster,to bym go zupełnie mówiąc wprost wyśmiał.

R: Opowiedz więcej o swoim newsletterze.Kiedy wpadłeś na jego pomysł i jak się nazywa?

K: Newsletter nazywa się tak jak podcast, czyli Bo Czemu Nie.Można go znaleźć na stronie boczemunie.pl/newsletter. Dosyć prosty adres.

R: O czym jest?

K: Newsletter stworzyłem po to, żeby on był rozszerzeniem treści, które są w podcastachi taką formą felietonistyczną.Często jest tam o technologii, ale niekoniecznie tylko o niej.Mam też takie wydania, w których wracam do czasów dzieciństwa.Ostatnio na przykład do klocków Lego, bo odwiedziłem też miejsce, gdzie się Lego narodziło. To była taka fajna mentalna podróż do czasów dzieciństwa, żeby też zobaczyćco mi na przykład prywatnie Lego w życiu dało.Także różna tematyka tego głównego fragmentu każdego z wydań.Natomiast oprócz tego głównego fragmentu tej większej formy felietonistycznejstaram się tam podrzucać ciekawe rzeczy, na które trafiłem w sieciw ciągu ostatnich dwóch tygodni. Na ciekawe podcasty, vlogi, filmy, czasami nawet ciekawe seriale.Żeby też dawać coś na wzór linkowni.Ja te rzeczy zapisuję sobie w sposób dosyć automatyczny.

Jak na coś ciekawego trafię w sieci, to wykorzystując dobrodziejstwo ekosystemu, po prostu jednym kliknięciemsobie to do odpowiedniej notatki wrzucam i tam buduje mi siędzięki temu całe wydanie newslettera kolejnego.Piszę tylko tę główną treść, z tygodnia na tydzień,a tak naprawdę te „polecajki” zawsze mam w tym danym silosie danychi jest z czego zawsze wybrać.W ten sposób odciążam też głowę, żeby nie musieć o czymś pamiętać,skoro to po prostu zwraca moją uwagę tu i terazi uznaję w tym momencie, że to jest wartościowe. To leci po prostu do wydania.

R: A jak często wysyłasz wiadomości?Co tydzień w sobotę rano.Monetyzujesz newsletter czy jest darmowy?

K: Jest darmowy i myślę, że taki pozostanie. Ja już w życiu sporo się napisałem i na pisaniu zarobiłem,tak że nie mam potrzeby tutaj monetyzowania newslettera.

Bardziej cieszy mnie zawsze to, jak ktoś na niego odpisze.Zresztą wiesz, o czym mówię. Ktoś napisze po prostu maila, który nie jest głupim serduszkiemczy komentarzem w sieci.Trzeba już trochę więcej wysiłku jednak.Dlatego newslettery są fajne. I coś ci w tym mailu napisze, chociaż te dwa zdania,że to było wartościowe, albo że możesz coś zrobić nawet inaczej.To dużo więcej znaczy niż serduszko w jakimś medium społecznościowym.Przynajmniej dla mnie.

R: Czy twoje teksty można przeczytać na blogu?Piszesz to, co w newsletterze.Gdzieś można to u Ciebie znaleźć?

K: Właśnie dlatego, że przeszedłem na Substack.To tak naprawdę można powiedzieć, że Substack jest też takim blogiem. Wszystkie poprzednie wydania są osadzone.Można sobie je przeczytać.Nawet jak się wchodzi pierwszy raz na tego mojego Substacka. Właśnie na ten adres boczemunie.pl/newsletter.To jest tam przekierowanie odpowiednio ustawione. Jak się wyląduje pierwszy raz na Substacku, to jest taki ekranfioletowy, żeby się zapisać oczywiście do newslettera.Ale pod spodem jest drugi przycisknajpierw sprawdzam, celowo ustawiony.Żeby ktoś najpierw miał szansęprzeczytać z czym ma do czynieniai dopiero później zdecydować, że chce to w ogólena maila dostawać. Bo ktoś może nie chcieć.I to też jest OK dla mnie.Ja to robię po prostu czystopiszę ten newsletter czysto zpotrzeby, żeby się wypisaćpod swoją markąi bezpisania do jakiegoś innego medium, co też mi się zdarza. Nie potrzebuję,żeby każdyzaglądający był od razu moim subskrybentem.Często się tak zdarza oczywiście,ale nie jest to dla mniecel. ]

R: A powiedz czywolisz pisać, nagrywaćaudio czy robić wideo?

K: To były różne fazy. Video to jest w ogóle nie moja forma. Zdarza mi się jakąś rolkę nagrać jedną,drugą czy trzecią, ale to muszęmieć naprawdę dzień i poczuć, żemi to odpowiada.Natomiastnajbardziej teraz lubięmówić. To też wynika z tej mojejdrogi. Piszę od podstawówki, od siódmego roku życia.I można powiedzieć, że pisanieprzygotowało mnie do mówienia. Bardzo często mam tak,że jak mam przygotować jakiśodcinek, to on mi się w głowiejuż pisze sam. To są jakby dziesiątki, już myślę, żenawet setki napisanych różnychdłuższych form ito one mi pomogły teżćwiczyć przekazywaniemyśli w prosty sposób.Jakby mówienie do ludzi. Więc myślę, że to była taka ewolucja. Teraz lubięmówić dużo, aleteż jeżeli trzeba napisaćlub chcę napisać, to nieboję się np. nieraz pomysłu, który był napodcast zmienić w pomysł nanewsletter. No bo jakoś tak bardziejczuję, że chcę to napisać, a nie powiedzieć.Także różnie bywa.

R: To już pytałem Cięo czym lubisz tworzyć, więc odpowiedziałeśna pytanie o czym lubisz pisać w pewnym sensie. Jak wygląda u Ciebie ten procestwórczy od wstania do pójścia spać?O którejgodzinie wstajesz? Jak ten workflow u Ciebie wygląda?

K: Nie powiedzieliśmyjeszcze we wstępie jednej rzeczy,że też biegam długodystansowoi w związku z powyższymtakim największym plusemobecnego życia dla mnie,życia przedsiębiorcy, twórcyinternetowego, jestto, że mogęprzekuć częśćzarobków utraconych z etatu,czyli tych stabilnych dochodów, na przykład na sen.Zainwestować to ryzyko,które podjąłem w sen i to robię. W bieganiu długodystansowymjest bardzo ważne, żeby się wysypiać.Kiedyś uważałem, żetakie teorie są absolutnym bullsh*t'em.Do momentu, kiedy sam nie spróbowałemi jakby nie poukładałem tegogdzieś tam w swoim życiu rozsądniej. W tym momencie staram się spać 8 godzin,czasami 9 godzin nawet pełnychkażdego dnia iudaje mi się to robić.

Nie jestemteż jakimś rannym ptaszkiem, tak jak Ty,że wstaję o 5-tej. Myślę, że takstandardowo jakbym miał uśrednić to kołoósmej, ósmej trzydzieści.To jest taki dla mnie optymalny czas. No późno, wiem, ale każdy mainaczej. Natomiast teżna przykład obserwuję u siebie,że o ile nie mam podróżywcześniej rano, czyli nie mam takiego drive'u,który mnie po pierwsze wcześniejuśpi poprzedniego dnia, a po drugiewiem, że będzie gdzieś lotnisko,które uwielbiam. Kocham lotniska,kocham na lotniskach pisać, tworzyć,pracować, obserwować ludzi,patrzeć sobie, jak ci ludzie ze sobąwchodzą w interakcje, śmieją się, płaczą. Jestem psychofanem lotnisk.

Mało rzeczy mnie jest w stanie zmotywować, żebym wstał jakoś super wcześnie.Także mówię to zupełnie wprost.Natomiast lubię odcinać kupon od tego, że ten sen jest. Ten minimum 8 godzin, bo to widać później w treningach.W treningach na tętno niskie, gdzie żeby to tętno w ogóle móc na niskimpoziomie utrzymać, no to po prostu trzeba poukładać sobie życie dookoła tego i tojakikolwiek bullsh*t, by wam ktoś nie mówił, że jest inaczej, to nie jest.

Także jak słyszę, że ktoś po prostuporównuje siebie do gościa, który nie jest w związku, nie ma dzieci i jegojedynym zadaniem w życiu jest bieganie, uprawianie swojej pasji, czyli bieganietych czy innych dystansów. Porównuje się z perspektywy osoby,która ma dwójkę dzieci, etat i chodzi biegać najwcześniej o 22-30.No to wiem, że coś poszło ze światem nie tak. Nie można robić, bo to bardzo ludzi krzywdzi takie porównania.Także zawsze podkreślam, że to jestjakiś tam dla mnie kupon, który sobie odcinam od życia i bardzo jestem za niegowdzięczny, bo tak należy o tym myśleć, nie jako coś, co się po prostu kogokolwieknależy, bo tak nie jest i widzę to teraz.

Natomiast jak wygląda ten proces, kiedy już się obudzę?

Mam taką rutynę, że na początku dnia zawsze unikam cyfrowych rzeczy. Ta pierwsza godzina po obudzeniu się, mam tak ustawione swoje wszystkieurządzenia, że choćbym chciał wejść w jakieś social medium albo zobaczyć, kto do mniedzwonił, to nie zobaczę tego, bo te wszystkie plakietki są celowo poukrywanew iPhone'ie czy innych sprzętach.Też nie można się do mnie dobić w ogóle.Przed godziną dziewiątą trzydzieści praktycznie jest to niemożliwe. Mówię też o moich klientach i jeżeli ktoś tego nie rozumie, no to po prostu tegoklienta tracę. Jestem z tym pogodzony w zupełności.Nie wiem, co jest na skrzynce mailowej, po prostu nie wiem, co tam się wydarzyło. I dopiero kiedy mam zjedzone śniadanie, zrobiony rytuał poranka i sobie gdzieś tamsiądę z kawą, to ja decyduję po kolei, które z tych plakietek odsłaniam ibiorę to, co dzień przyniósł na klatę, że tak powiem.No i to jest jakieś takie flow, które ja sobie wypracowałem.Sprawdza się świetnie, czy w podróży, czy nie w podróży.

Staram się tego pilnować, bo zauważyłem, że kiedy robiłem inaczej, czyli rano od razuwidziałem wszystko, co na mnie czeka, choćby to była głupia plakietka,to wariowałem, wariowałem absolutnie, rozjeżdżał mi się fokus, rozjeżdżał mi sięskupienie, zaraz od razu kurka tętno 120 po wstaniu z łóżka, jakieś absurdy.No niestety, tak to wygląda u mnie, mogę mówić tylko za siebie.Natomiast kiedy już ogarnę tak zwanebieżące sprawy, no to staram się najpierw wsiadać do pisania z samego rana, bo głowajest wtedy najświeższa, tak jak powiedziałeś, poziom cortyzolu jest już wysoki.

R: Czyli o świcie, o dziesiątej jesteś już na nogach? :)

K: Tak, żeby to napisać po prostu, żeby na świeżej głowie.Potem jest nagrywanie, ewentualny montaż, jeżeli tego nagrywania nie ma, dlatego teżzawsze umawiam tak właśnie nagrywki, jak dzisiaj nagrywam, koło 11, kołomaksymalnie 13, no chyba że nagrywam z kimś, kto mieszka w innej strefie czasowej. Na przykład w piątek mam nagranie z ludźmi z Kalifornii, więc tutaj siłą rzeczy będę torobił popołudniem, późnym, czego nie lubię i normalnie sam bym nie zrobił, alena gościu mi zależy, więc zrobię.

Natomiast staram się pracować najdłużej, do godziny 16, tak najdłużej.Oczywiście z przerwami, ale takiej realnej pracy staram się utrzymywać i to mi sięudało wypracować przez ostatnie dwa i pół roku. Taki czterogodzinny, pięciogodzinny dzień pracy.Oczywiście mówimy o pięciu dniach w tygodniu.Dzień pracy, nie tydzień, jak u Tima Ferrissa. W ogóle uważam, że gdyby Tim Ferriss nazwał tę książkę „Czterogodzinny dzień pracy”,to ona by wielu osobom bardziej pomogła na świecie i była mniej kontrowersyjna, bo tojest liczba osiągalna.

R: Wiesz co, ale powiem Ci tak, to jest też kwestia głębsza, bo to jest kwestia tego,kto, jak podchodzi do słowa pracai co jest pracą.Jeżeli to jest książka dla tych, którzy chyba nienawidzą pracy, skoro chcą jej mieć jaknajmniej, jest druga grupa czytelników, którzy lubią pracę i dla nich czterogodzinnytydzień pracy to jest jak odbieranie przyjemności. Więc dla mnie praca jest przyjemnością.Dla Ciebie, domyślam się, też.

K: Tak, dokładnie, zależy oczywiście jaka, bo jest takidzięki, jest taki w ogólemotyw tej pracy, jak w każdej, którego ja nie lubię. Dla mnie na przykład jest to postowanie na mediach społecznościowych, czegostaram się ograniczać. Natomiast w jakiś sposób te treści trzeba promować i niechcę tego oddawać AI, choć mógłbym, bo nie chcę generyczności, nie lubięgeneryczności, natomiast z tego całego procesu np.postprodukcji podcastu, to jest taka rzecz, którą robię po prostu, bo wiem, że trzeba.Staram się robić najlepiej jak potrafię, ale czy bym powiedział, że oczy mi się świecąjak wiem, że trzeba przygotować posty, to nie, na pewno tego nie powiem.

R: Pozbyłem tego bólu od listopada, nie wrzucam nic na media społecznościowe i nieczytam mediów społecznościowych, ale wrócę do tego jako twórca treści.Przyznam Ci się, jak skończy mój półroczny detoks. (Tu dam spoiler), że po prostu będę to robił chyba mechanicznie, wrzucając po to, żebyludzie, którzy siedzą na tych mediach, mieli dostęp do informacji na temat nowychodcinków. Ale nie wyobrażam sobie życia, gdzie śledzę, co ludziepiszą, reaguję żywo, podglądam cudze życie, nie.

K: Ale wiesz, z tego wszystkiego, co powiedziałeś, reaguję na to, co np. piszą, wzmiankując w nie czy mój podcast, to mi się zdarza robić i to nawet lubię robić,natomiast ja to robię zawsze pod wieczór, kiedy poziom energii mojej jest absolutnienajniższy, wtedy sobie daję taką godzinkę, żeby zajrzeć na X dawnego Twittera, bo tammam największą grupę fanów technologii i Apple w ogóle w Polsce.I to są fajne rozmowy, no bo to są tacy swoi ludzie.Ja w ogóle nie reaguję na hejt, w ogóle nie reaguję naporównywanie się do innych podcasterów, na jakieś zaczepki. Absolutnie to jest w ogóle poza moimmindsetem, na zasadzie takiej, że ja bym nie zainwestował żadnej minuty swojegożycia, czyli złotówki swojego życia, powiedzmy tak obrazowo, żeby się tym zająć.Po prostu absolutny bezsens dla mnie.Natomiast jak się fajny człowiek trafi, to jest fajnie też pogadać.

R: X w ogóle ma kiepskie te filtry anty-hejterskie. Mimo wszystko jakoś tamludzie, którzy w danej dziedzinie siedzą, trzymają fason.To nie to samo, co kiedyś na Wykopie i w innych forach, co się tam działo.Po prostu strach było się odezwać, żeby Cię nie zniszczyli, Twojej matki nie obrazili itd. A teraz, a na Twitterze to raczej jest kulturka,bo jeżeli ktoś przesadzi, to po prostu się go blokuje i tyle, więc jest pozamiatane.

K: A propos jeszcze właśnie X, mam taką anegdotę, że tam był, kiedy Elon Musk go przejął,który jest osobą absolutnie kontrowersyjną. Można się z nim zgadzać lub nie. I to jest absolutnie prawo każdego człowieka na tej Ziemi.Natomiast, kiedy to nastąpiło w sposób mniej lub bardziej odpowiedni, to był takiexodus. Widziałem też to po mojej bańce technologicznej, że ludzie pisali: migrujemy, migrujemy, idziemy na Mastodona, idziemy naInstagrama, musimy się zawijać, chodźcie.Ty wiesz co, wszyscy, nie chcę mówić, że wszyscy, bo tak się nie powinno mówić, alewierz mi z ręką na serduchu, że 99,9% tych, którzy tak pisalidalej jest głównie na X i jak się ich teraz pytam, to jak tam w tym nowymmiejscu? To widzę, że tu nikt nie ma na tyle odwagi, żeby się przyznać do błędu.

I jasne, że być może ktoś po prostu z powodów takich, że się nie zgadza z filozofią, czyżyciem Muska odszedł i to mega szanuję i faktycznie tych osób nie ma, zniknęłykompletnie, usunęły konta, to o tyle absolutnie śmieszy mnie to, jak ktośzapowiadał takie rzeczy i wydatkował jakieś hektolitry energii, żeby ustawiaćjakieś dziwne platformy hostowane na prywatnych serwerach.To po prostu przepuszczanie życia przezpalce w imię tylko tego, żeby w ramach owego exodusu podpiąć się i próbowaćzyskać rozgłos. Dla mnie to jest absurdalne.

R: Zgadzam się co do krytyki Muska.Jego poglądy polityczne są porażające.Ten appeasem*nt w stosunku do Putina, to rzecz wołająca o pomstę do nieba. Ale niewątpliwie człowiek ma talent do prowadzenia biznesu, potężnychprojektów, więc to jest dość złożona postać.Widziałem jak go bardzo bronił Walter Isaacson, który w trakciewojny na Ukrainie kończył jego biografię i miał problem z tym, że Musk zacząłwypisać różne bzdury, gdzie usprawiedliwiał Putina i jego traktowanie Ukrainy.

K: Aczkolwiek całą biografię polecam, pióra Isaacsona sobie przeczytać, bo jest tambardzo dużo dzieciństwa. Muska odsłoniętego, którego absolutnie nietłumaczy i nie broni, bo tak to może się każdy bronić. Natomiast daje takie szersze spojrzenie,szersze spojrzenie na tę postać, które jest, myślę, konieczne.Dlatego go tak nie wrzucam w szuflady.Wiem, że ta jedna część właśnie, te jegopoglądy polityczne uważam, są bardzo niedojrzałe.

R: Jesttaka tendencja u ludzi, że jak ktoś jest np. dobrym piosenkarzem, to znaczy, że zna się też na wirusologii.

K: A to prawda, to wiesz, nie odbierając pani Taylor Swift,obecnie najpopularniejszej artystce świata sławy i talentu, to jak czytam, żedecyzja, czy opowiedzenie się pani Swift za jakimś kandydatem na prezydentaStanów Zjednoczonych spowoduje, że 16 procent Amerykanów uprawnionych dogłosowania zagłosuje tak, jak ona powiedziała, to to jest przerażające,

R: Tak, bo ludzie nie oddzielają treści od formy. Charyzma bardziej jest dla nich przekonywująca niż to, co ta osoba powiedziała. No, ale nie schodźmy na politykę.Zróbmy szybki przeskok do zupełnie innej bajki.Mam do Ciebie pytanie, bo Twój podcast jest technologiczny. Jakich urządzeń i aplikacji używasz do pisania?

K: W tej całej mojej rutynie pisarskiej, bardzo pomaga mi na przykład to, cojest wbudowane w cały ekosystem Apple'a, czyli tak zwane skróty,to się z angielskiego nazywa Shortcuts, systemowa usługa, która pozwala budowaćkolejki czynności i automatyzować je pod jednym, pod jedno kliknięcie.Dla przykładu, weź obrazek, zmniejsz go do rozdzielczości, np. tysiąc w pionie, zmień nazwęna podkreślnik coś tam i zapisz w konkretnym folderze. To tak dla przykładu, najprostsze, co mi przyszło do głowy.W tych Skrótach mam pobudowanych bardzo dużo automatyzacji.To zapisywanie ciekawych linków w ramach struktury kolejnego wydanianewslettera też jest realizowany w shortcuts automatycznie.

Także to jest takie coś out of the box i staram się z tego korzystać, jak siętylko da, ale to wynika z tego, że jestemw bardzo dużej mierze nerdem i chce mi się te automatyzacje robić, bo to teżoczywiście jest inwestycja czasowa, to też, żeby nie malować trawy na zielono.

Z takich aplikacji dostępnych po prostu w sklepie, to piszę od lattrzynastu, jak nie dłużej, w takiej aplikacji IAWriter się nazywa.I-A-W-R-I-T-E-R.To jest aplikacja, która pozwala pisać w taki sposób, jakbyś to pisał namaszynie do pisania, czyli tak naprawdę pozwala emitować przewijanie rolki, czy tambębna z nawiniętym na niego papierem w maszynie do pisania takiej klasycznejw górę i popełnianie kolejnych zdań.Wspiera również pisanie w tak zwanymmarkdownie, czyli w trybie bez formatowania tekstu, a później jest w stanie ten gotowytekst napisany wypluć i wyeksportować do dowolnego formatu, do Worda, do PDFa itd.Uwielbiam te aplikacje za jej czystość, za to, że właśnie mogę mieć w sekundęekran mojego iPada, nawet iPhona, też mi się zdarzało pisać długie formy w ramach takzwanego nurtu iPhone Journalism na iPhonie, lata temu już mi się to nie zdarza, alezdarzało się też właśnie w tej aplikacji.

Ekran mojego urządzenia tak zmieniami właśnie w taką płachtę pustego, białego pola, na której widać tylkoliterki, nie ma żadnego menu, nie ma wyboru koloru fontu itd.I to jest fantastyczne. Przypomina mi to takie rdzenne pisanie i bardzo pozwala się skupić. To jeżeli chodzi o pisanie, jeżeli chodzi o podcasty, tonotatki do odcinków przygotowuję w systemowym Apple Notes, też ze względu chociażby nawspomniane wcześniej skróty. Tych integracji po prostu jest bardzo dużo i najprostszy notatnik jest zawsze moim zdaniem najlepszy.Choć myślę, że bez problemu dałbym sobie radę przygotować takie notatki na kartcepapieru, to po prostu jest kwestia tego, żeby nauczyć sięnie komplikować.

Jeżeli chodzi o nagrywanie, to gdy jestem w Krakowie, nagrywam na mikrofonie studyjnym. Jeżeli jestem wpodróży, to na mobilnych mikrofonach od Rode, przypinanych krawatowych,bezprzewodowych, które świetnie rejestrują dźwięk i radzą sobie na takim poziomie z nim,że ja na przykład nie widzę różnicy. Wiem, że moi słuchacze też nie są w stanierozróżnić różnicy między tym mikrofonem Shure studyjnym, a tymi Rode pchełkami.Mam MV7, czyli jakby taki dla podcasterów stworzony studyjny mikrofon.Mam na myśli Rode Wireless. Tam jest w zestawie są dwamikrofony, jeden dla mnie, jeden dla gościa, plus odbiornik…Pro, Wireless Pro i mikrofony krawatowe. Nawet nie pomnę tej nazwy, dlatego że je kupowałem pod kątemrozwiązania problemu, zastosowania i wtedy jak tak robię, to jest jeden z nielicznychmomentów, kiedy nie pamiętam co kupuję, bo jak kupuję, żeby kupić, bo wiem, że to jest poprostu najnowsze i jakby chcę zaspokoić potrzebę geeka, to wtedy jestem w stanie podaćci wszystko, łącznie z producentem procesora, a jak robię odwrotnie, to nie.

R: Też jestem geekiem i ostatnio widziałem porównania doDJI MIC 2. Nie wiem czy widziałeś, że on łączy się bezpośrednio z iPhonem bezpośrednio przez bluetooth?

K: Tak, natomiast w zestawie od Rode dostajesz też mikrofony krawatowe, takiepchełki jak w telewizji, które normalnie kosztują 400 złotych jeden. Są dwa, więc dają fajną wartość za fajny pieniądz.No i też Rode jest taką firmą, która produkuje audio, jednak DJI produkowało drony napoczątku, więc to jest zawsze coś, co mnie przekonuje. To jeżeli chodzi o sprzęt, natomiast jeżeli chodzi o to czy np. zdarzało mi się kiedyś nagrywać na samym iPhone'ie, to ciekawostka.Ostatnie targi kawowe w Krakowie, Krakowski Festiwal Kawybył przeze mnie nagrywany, w sensie rozmowy z ludźmi na tych targach, do tegopodcastu „Kawa, Bo Czemu Nie”, o kawie iPhone'em, po prostu.Nagrywałem iPhone'owymi mikrofonami i powiem Ci, że w postprodukcjidla ucha, które nie jest uchemmającym za sobą historię dziesiątek podcastów przesłuchanychjest to teraz nie do rozróżnienia , zwłaszcza kiedy używa się do tego, żebynagrać ten dźwięk w aplikacji Ferrite na iPad'a czy na iPhone'a, w której montuję mojeodcinki czy też odcinki dla gości, dla moich klientów czy dla gości.

Ferrite jest dla mnie taką aplikacją, która jest najprostsza i jest na iPad'a.Co prawda tylko nie ma jej na Mac’a. Również jest na iPhone'a dostępna. Natomiast ja zawsze biorę ze sobą iPad'a, także dla mnie to nie stanowi problemu.Natomiast to, co na co pozwala Ferrite, to pozwala w iPhone'ie, jak się go zainstaluje,wybrać sobie charakterystykę mikrofonu, czyli można powiedzieć, że używaj tylkodolnych mikrofonów w charakterystyce np.omnibulinkular, i to jest taka charakterystyka. A i nagrywa w mono na przykład, nie w stereo.Co domyślnie iPhone nagrywa w stereo, co jest bez sensu.I dzięki temu, że to się da przestawić w tym Ferrite'cie, no te mikrofony iPhone'a, któresą fantastyczne, to jest jakby wiadomo od dawna, stają się jeszcze lepsze, bo można znich wycisnąć siódme poty i okazuje się, że są w wielu zastosowaniach absolutniewystarczające do nagrania jakiegoś krótkiego wywiadu czy rozmowy w terenie. No i tak zrobiłem jako eksperyment w tym moim nowym podcaście i powiem ci, że niktsię nie przyczepił, że jakość jest jakaś zła, a ja nie musiałem targać ze sobą żadnychrzeczy, które mogłem, bo miałem, ale specjalnie chciałem sobie zrobićchallenge dla siebie, żeby sprawdzić czy się da. No i da się.

R: Ale nagrywałeś bezpośrednio na appkę Ferrite na iPhone'ie?

K: Klikałem w appce Ferrite Record, żeby właśnie ta charakterystyka mikrofonu byłaprzez nią stymulowana. No i jak z kimś rozmawiałem, to trzymałem po prostuz iPhone'a także dolnym mikrofonem w kierunku mojego rozmówcy,.

R: No dobra, a jak publikujesz?

K: Jeżeli chodzi o głównypodcast Bo Czemu Nie, to sam go hostuję. Czyli mam swój serwer, swój hosting,swoją stronę internetową podcastu,swoje statystyki, swoją analitykę i wszystko to zostało.To jest takie pokłosie Wielkiego Frankensteina, którego zbudowałem na samympoczątku, czyli w 2017 roku, gdzie Krzysiek mówił wszystkim, że lubi minimalizmi prostotę, ale później do głupiego nagrania odcinka wykorzystywał 60 różnych narzędzi.Także na szczęście to już jest za mną.

Ale ta architektura pozostała i ja nie chciałem tego nigdzie przenosić, bo po prostunie chcę ryzykować, że coś się na platformach stanie podcastowych po takiej imigracji.Ale jak już powiedziałem, ten nowy podcastjuż jest tylko na Spreakerze hostowany, na zasadzie przeciągnij, upuść.I też świetnie to wychodzi.

Oczywiście też nie jest tajemnicą, że wspieram się AI obecnie w twórczości.Staram się podchodzić również dosztucznej inteligencji w sposób utylitarny, czyli jak ona mi może pomóc. AI aktualnie pomaga mi najbardziej w jednej rzeczy.To są transkrypcje moich odcinkóww Bo Czemu Nie, które wykonuje dla mnie AI, a ja tylko później je sprawdzam i poprawiam ewentualną stylistykę tych transkryptów.To jest bardzo nieduży narzut pracyversus z tego, gdybym ja to musiał spisać sam.

R: Tak, wydaje mi się, że teraz platformyAI do transkrypcji, które też znam, pozamiatały tychwszystkich ludzi, co mnie SPAM-owali, że zrobią mi transkrypcję.Też je pewnie dostawałaś?

K: Tak, no oczywiście.Dużo tego było naprawdę.

R: Dobra, rozmawialiśmy o korzystaniu z mediów społecznościowych w pracy twórców, żebardziej to robisz dlatego, że musisz, ale nie lubisz. Powiedziałeś o platformach do pisania, a jak zacząć pisać?Jak zarabiasz na pisaniu?

K: Jak słyszę takie pytanie, to zawsze odpowiadam:Zacznij od dziennika! Zacznij od pisania do szuflady, a najlepiej od pisaniadziennika, bo skorzystasz podwójnie, w sensie skorzysta twój mental,twoje zdrowie psychiczne, podziękują z pewnością po latach.

I o tym nagrałem też osobny odcinekpodcastu z Piotrem Stankiewiczem, naszym wspólnym znajomym i MichałemŚliwińskim z NOZBE o pisaniu dziennika w sposób papierowy i cyfrowy.Także to znajdziecie też na BoCzemuNie.pl.Natomiastpolecam zacząć od dziennika, żeby też poznać swoją głowę, poznać swoje myśli,poznać co to znaczy dla ciebie konkretnie wypisać się, bo potem się przydaje wtworzeniu formy mającej konkretny cel, mający konkretny temat.

Musimy zobaczyć po prostu ile i czego mamy w swojej głowie, bo można się nieźlezaskoczyć i później może się okazać, że tak naprawdę z pozycji: ale ja nie wiem o czympisać, okazuje się, że doskonale wiesz i masz to w swojej łepetynie, tylkoniepotrzebnie tam to kisisz, trzymasz zamiast po prostu wypisać.To jest ta słynna teoria: wypiszwszystko co masz w swojej głowie na kartce.

R: Ostatnio napisałem właśnie taki artykuł na „Porannik”. Wydaje nam się, że musimy byćHemingwayami, Mickiewiczami, ale nie musimy nimi być, by pisać.Bo czasami mamy dużo myśli w głowie. Bardzo chcemy, żeby świat się o tych myślach dowiedział.Boimy się, że nie przekażemy tego, jak robią to Ci mistrzowie.A można po prostu zacząć pisać tak, jak to w głowie się tworzy. Jednemu się spodoba, drugiemu nie.Jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził.No i co, takiego się stanie, jak napiszesz i się nie spodoba? Znajdzie się ktoś, komu się spodoba.

K: Wiesz, ale to też trzeba docenić, że się komuś nie spodoba, bo to jest jakaśdla ciebie informacja zwrotna, dla przykładu.W jednym z ostatnich wydań newslettera u siebie na Substacku pomyliłem datę,zamiast 03 było tam 04, czyli był marzec, a ja już przeskoczyłem myślami do kwietnia. Zwykły błąd, zwykła literówka.I tak się znalazł ktoś, kto znalazł ten błąd i wypomniał to w komentarzu.I mnie cieszą takie momenty, w sensie, bo wiesz, że masz zaangażowanychczytelników, zaangażowanych słuchaczy, a nie ludzi, którzy scrollują twoje treści,tylko ludzi, którzy są w stanie nawet błąd w cyfrze wyłapać.

R: I to jest fantastyczne.To oznacza, że mu zależy.Bo jak nie zależy, to nie powie i będzie się cieszył, że zrobiłeś błąd.A jeżeli ktoś ci mówi np. - Radek nie podoba mi się, że przerywasz w trakcieprowadzenia podcastów, biorę ten feedback, bo miałem tę tendencję na początku,że przerywałem w trakcie, i teraz ciągle też łapie się na tym, że przerywam. Ale już jestem tego świadom dzięki temu, że ktoś mnie o tym poinformował.Chciało mu się to napisać.

K: Jeszcze a propos tego pisania dziennika, tego step one, jeżeli chodzi w ogóle ozaczęcie przygody z pisaniem, to to jeszcze daje jedną rzecz, taki spadochron, że chroni przed tym, by nie kopiować innych. Bo jak dowiadujemy się, pisząc dziennik, co nam w duszy gra,to okazuje się, że całkiem dużo tam mamy i nie ma potrzeby zupełnie zaczynać odparafrazowania newsletterów, które lubimy czytać w sieci, no bo przecież skoro ja golubię czytać, to zacznę trochę jak on, podepnę się i może jakoś to pójdzie.To jest droga donikąd.

R: Poza tym czasami widać, że coś jest generowane na przykład przez AI.

K: Tak, tak, oczywiście, że tak.To nawet widać, jak ktoś wpisze do AI, do czatu GPT,- ułóż mi pytania do odcinka podcastu o…, to nawet po rodzaju tych pytań i ichkolejności, gdzie zawsze zaczyna się od ogółu, a kończy się na szczególe, widać, że to jest odpowiedź na PROMPT, bo doskonale wiesz, że ta rozmowa, nawetnasza dzisiejsza, tak nie wygląda.

R: Dobra, Krzysiek, zbliżamy się do końca. Jak byś mógł powiedzieć, gdzie możnaCię czytać, słuchać, oglądać, podaj link, proszę.

K: Zapraszam głównie na boczemunie.pl i kawa bo czemu nie.Tam są oba moje podcasty. Można mnie też znaleźć na Substacku, tamnajłatwiej traficie na boczemunie.pl/newsletter.Wchodząc, publikuję też w takim piśmie, magazynie lifestyle'owym itechnologicznym poświęconym Apple, ale nie tylko, tam już od 15 lat prawieiMagazyn.pl, to dla fanów Apple muszę zostawić ten adres, a jeżeli macie jakieśkonkretne pytania do mnie prywatnie, to łapcie mnie najlepiej na Twitterze albopisząc na kontakt@boczemunie.pl.

Bardzo, Radek, dziękuję.

R: Ja Ci bardzo dziękuję. Trzymaj się, do usłyszenia!

Naszą rozmowę możesz wysłuchać w formie podcastu, klikając odcinek PLT #321 pt. “Jak łączyć talenty pisząc imówiąc otechnologiach Apple i… kawie? – Krzysztof Kołacz”

Jeśli pragniesz otrzymywać podobne wywiady i artykuły ZA DARMO, bezpośrednio na swoją skrzynkę, kliknij przycisk poniżej:

Jak łączyć talenty pisząc i mówiąc o technologiach, Apple i… kawie? - rozmowa z Krzysztofem Kołaczem (2024)
Top Articles
Latest Posts
Article information

Author: Pres. Lawanda Wiegand

Last Updated:

Views: 5812

Rating: 4 / 5 (51 voted)

Reviews: 90% of readers found this page helpful

Author information

Name: Pres. Lawanda Wiegand

Birthday: 1993-01-10

Address: Suite 391 6963 Ullrich Shore, Bellefort, WI 01350-7893

Phone: +6806610432415

Job: Dynamic Manufacturing Assistant

Hobby: amateur radio, Taekwondo, Wood carving, Parkour, Skateboarding, Running, Rafting

Introduction: My name is Pres. Lawanda Wiegand, I am a inquisitive, helpful, glamorous, cheerful, open, clever, innocent person who loves writing and wants to share my knowledge and understanding with you.